Marcin Kołpanowicz uciekając od współczesnego świata, tworzy własne wewnętrzne pejzaże. Dzika natura łączy się tu z archiktekturą, metaforycznie pokazując zderzenie pierwotnych instynktów z kulturą, religią i racjonalizmem. Miasta, w obrazach tego artysty, wspominają tajemnicze kultury, o których nic nie wiemy. Miasta stanowią tu model nieskończoności. Są one wyjęte ze snu, lub nigdy ich nie wybudowano. Przedstawia bardzo rozmaite ujęcia miasta: zarówno te idealne, jak i przeklęte i niezamieszkałe. To miasta, które w nim – i w nas – mieszkają, jako nasze lęki, zdziwienia, obawy i zachwyty. Marcina Kołpanowicza, poprzez swoje malarstwo, chce nam opowiedzieć, o swoich myślach. Wybrał język malarstwa, choć świetnie pisze. Może ten wybór wypływa ze świadomości, że słowo, w jednym doświadczeniu, nie przekaże pewnych doznań i treści tak intensywnie, jak obraz.
W obrazach artysty niebo rozsypuje się jak puzzle, a światło, które zalewa nas ze szczelin, dowodzi istnienia nowego wymiaru świata. Mimo to jego malarstwo jest statyczne, spokojne i refleksyjne. Jakiś rodzaj tajemniczej melancholii nasyca prawie wszystkie obrazy.
Tagi: Marcin Kołpanowicz,